Termos z wrzątkiem, czajnik, czarka, herbata i można parzyć w okolicznościach przyrody. Prosto i przyjemnie. Można tak, można też to skomplikować.
Lubię ogień, lubię palić drewnem, lubię piece i piecyki. Skłonności te sprawiły zabawę z gotowaniem wody w plenerze.
Najpierw krzesanie ognia - krzesiwo kowalskie, krzemień i hubka np. spreparowany len. To duża frajda "zrobić" ogień.
Kilka iskier i jest żar na hubce. Hubka do wacika, dmuchanie i jest ogień. Kora brzozowa i jest więcej ognia. Wreszcie kilka sosnowych szczapek, patyczki, piecyk, menażka i gotujemy wodę. Dzieję się to szybko.
Jest wrzątek, jest parzenie.
Jest parzenie, jest herbata.
Jest herbata, jest dobrze.
środa, 24 maja 2017
poniedziałek, 22 maja 2017
Dziwne czajniki
Czajnik, czyli naczynie, w którym można zaparzyć herbatę, to pojęcie szerokie; jest kilka typów z charakterystycznymi cechami czyniącymi typ typem. Dziwność w tym kontekście to zamieszanie w tych cechach.
Kilka przykładów, które wyplumkły w kilkuletniej przygodzie z toczeniem czajników.
Houhin i shiboridashi z bocznymi uchwytami - te typy czajników w wersji klasycznej nie posiadają takich wspomagaczy chwytu, a tu plask, coś im się przyczepiło.
Shibo-houhin - jakby nie te dziurki to by było zwykłe shibo.
Kyusu z uchem i rynienką - kyusu, w znaczeniu czajnika z bocznym uchwytem, zazwyczaj ma ten uchwyt toczony, a dziobek zamknięty w kształcie o; ten ma uchwyt wyciągany, a dziobek otwarty w kształcie u.
Kyusu bez pokrywki, kyusu bez uchwytu - to nie brak pamięci, to premedytacja.
Typ dziwny - bo to żaden typ z typowych.
Kilka przykładów, które wyplumkły w kilkuletniej przygodzie z toczeniem czajników.
Houhin i shiboridashi z bocznymi uchwytami - te typy czajników w wersji klasycznej nie posiadają takich wspomagaczy chwytu, a tu plask, coś im się przyczepiło.
Shibo-houhin - jakby nie te dziurki to by było zwykłe shibo.
Kyusu z uchem i rynienką - kyusu, w znaczeniu czajnika z bocznym uchwytem, zazwyczaj ma ten uchwyt toczony, a dziobek zamknięty w kształcie o; ten ma uchwyt wyciągany, a dziobek otwarty w kształcie u.
Kyusu bez pokrywki, kyusu bez uchwytu - to nie brak pamięci, to premedytacja.
Typ dziwny - bo to żaden typ z typowych.
poniedziałek, 8 maja 2017
Herbaciarze o ceramice cz.2
Jola - czajnik i chapanik
Grzesiowy czajniczek jest mi szczególnie bliski, bo wiąże się z pozytywnymi wspomnieniami, kiedy to w 2015 roku pojechałam na Festiwal Wysokich Temperatur i poznałam tam spore grono zaawansowanych herbaciarzy z głównodowodzącymi wrocławskiej Czajowni na czele. To właśnie wtedy, na wystawie ceramiki w Czajowni, kupiłam maleńki czajniczek zrobiony przez Grzesia. Wiąże się też ze wspomnieniem, kiedy to ów czajniczek uczestniczył w roli głównej w moim pierwszym wpisie na blogu.
Ta ceramika nie towarzyszy mi na co dzień – jest elementem raczej odświętnego, czy szczególnie ważnego spotkania z herbatą; spotkania raczej kameralnego, gdyż małe gabaryty czajniczka niejako wymuszają parzenie degustacyjne. Technicznie Grzesiowy czajniczek nigdy mnie nie zawiódł – wszystko w nim jest na swoim miejscu; woda/herbata wylewają się do czarek strumieniem niespiesznym (choć tu mogłabym pomarudzić, że – jak na mój gust – za mało łukowatym…). Pokrywka jest świetnie dopasowana, uszko idealne – czuję swobodę i komfort trzymania tego naczynia.
Mały chapanik - nieodłączny element czajniczka - nie używam tych dwóch elementów rozdzielnie. To jak yin i yang - stanowią swoje wzajemne herbaciane dopełnienie.
I choć Grzesiu prosił mnie, bym nie pisała pochwał – niestety nie mogę przychylić się do jego prośby, za co z całego serca przepraszam…;)
Jolanta Jona - https://herbacianynotes.wordpress.com/
Maciek - shiboridashi i czarki
Od zawsze cenię twórczość tych, którzy w swoją pracę wkładają dużo serca. Jej efekty cieszą nie tylko oczy, ale również dają dużo takiej zwyczajnej, ludzkiej przyjemności. Nie inaczej jest z ceramiką Grzegorza. Gdy zdecydowałem się na zakup, byłem wręcz pewny, że "to jest to", mimo iż mogłem jeszcze po zakupie zrezygnować, gdybym się rozmyślił. Teraz nie piję herbaty z niczego innego. Dla mnie zestaw numer jeden to trzy czarki i shiboridashi od Grzesia. Noszę go niemalże wszędzie, gdyż jest kompaktowy i mieści się w moim fotograficznym plecaku.
Wykonanie jest solidne, choć na pierwszy rzut oka wydaje się być delikatne i kruche. Co najbardziej urzeka mnie w tej ceramice - a szczególnie czarkach, to ich oryginalność. Każda jest podobnych rozmiarów, wyglądają podobnie, ale jednocześnie różnią się między sobą. Mają swego rodzaju artystyczne niedoskonałości, które mnie osobiście urzekają i są świetnym kontrastem dla odlanych z matrycy wyrobów przeznaczonych na masowy rynek.
Jeśli ktoś widząc pracę Grześka jest niezdecydowany powiem krótko: Gorąco polecam!
Maciej Stafiej - http://kursnaherbate.pl/
Krzysiek - czajnik i czarka
Nie każdy ma takie szczęście jak ja i mieszka w tym samym mieście co Grzegorz. Dzięki temu miałem okazję go poznać, zobaczyć pracownię, w której powstaje herbaciana ceramika, porozmawiać o ceramice i herbacie, a także obejrzeć i dotknąć wielu czajniczków zanim wybrałem ten jeden.
Każdy z nas ma inną budowę dłoni oraz upodobania i nie ma idealnej formy ceramiki do herbaty dla każdego. Mnie udało się znaleźć czajniczek bardzo wygodny, a po kilku parzeniach stał się nieodłącznym kompanem degustacji co lepszych herbat. Jego lekko chropowata powierzchnia zapewnia pewny chwyt, a dobra odległość od rączki do pokrywki pozwala bez problemu przytrzymać tę drugą kciukiem.
Prócz czajniczka posiadam jeszcze czarkę, która również wyszła spod ręki i pieca Grzegorza. Oba dzieła możecie zobaczyć na zdjęciach.
Krzysztof Starachowski - http://www.fusy.eu/index.php
......................................................................................................................
Wszystkim autorom serdecznie dziękuję za słowa i obrazy.
Grzesiowy czajniczek jest mi szczególnie bliski, bo wiąże się z pozytywnymi wspomnieniami, kiedy to w 2015 roku pojechałam na Festiwal Wysokich Temperatur i poznałam tam spore grono zaawansowanych herbaciarzy z głównodowodzącymi wrocławskiej Czajowni na czele. To właśnie wtedy, na wystawie ceramiki w Czajowni, kupiłam maleńki czajniczek zrobiony przez Grzesia. Wiąże się też ze wspomnieniem, kiedy to ów czajniczek uczestniczył w roli głównej w moim pierwszym wpisie na blogu.
Ta ceramika nie towarzyszy mi na co dzień – jest elementem raczej odświętnego, czy szczególnie ważnego spotkania z herbatą; spotkania raczej kameralnego, gdyż małe gabaryty czajniczka niejako wymuszają parzenie degustacyjne. Technicznie Grzesiowy czajniczek nigdy mnie nie zawiódł – wszystko w nim jest na swoim miejscu; woda/herbata wylewają się do czarek strumieniem niespiesznym (choć tu mogłabym pomarudzić, że – jak na mój gust – za mało łukowatym…). Pokrywka jest świetnie dopasowana, uszko idealne – czuję swobodę i komfort trzymania tego naczynia.
Mały chapanik - nieodłączny element czajniczka - nie używam tych dwóch elementów rozdzielnie. To jak yin i yang - stanowią swoje wzajemne herbaciane dopełnienie.
I choć Grzesiu prosił mnie, bym nie pisała pochwał – niestety nie mogę przychylić się do jego prośby, za co z całego serca przepraszam…;)
Jolanta Jona - https://herbacianynotes.wordpress.com/
Maciek - shiboridashi i czarki
Od zawsze cenię twórczość tych, którzy w swoją pracę wkładają dużo serca. Jej efekty cieszą nie tylko oczy, ale również dają dużo takiej zwyczajnej, ludzkiej przyjemności. Nie inaczej jest z ceramiką Grzegorza. Gdy zdecydowałem się na zakup, byłem wręcz pewny, że "to jest to", mimo iż mogłem jeszcze po zakupie zrezygnować, gdybym się rozmyślił. Teraz nie piję herbaty z niczego innego. Dla mnie zestaw numer jeden to trzy czarki i shiboridashi od Grzesia. Noszę go niemalże wszędzie, gdyż jest kompaktowy i mieści się w moim fotograficznym plecaku.
Wykonanie jest solidne, choć na pierwszy rzut oka wydaje się być delikatne i kruche. Co najbardziej urzeka mnie w tej ceramice - a szczególnie czarkach, to ich oryginalność. Każda jest podobnych rozmiarów, wyglądają podobnie, ale jednocześnie różnią się między sobą. Mają swego rodzaju artystyczne niedoskonałości, które mnie osobiście urzekają i są świetnym kontrastem dla odlanych z matrycy wyrobów przeznaczonych na masowy rynek.
Jeśli ktoś widząc pracę Grześka jest niezdecydowany powiem krótko: Gorąco polecam!
Maciej Stafiej - http://kursnaherbate.pl/
Krzysiek - czajnik i czarka
Nie każdy ma takie szczęście jak ja i mieszka w tym samym mieście co Grzegorz. Dzięki temu miałem okazję go poznać, zobaczyć pracownię, w której powstaje herbaciana ceramika, porozmawiać o ceramice i herbacie, a także obejrzeć i dotknąć wielu czajniczków zanim wybrałem ten jeden.
Każdy z nas ma inną budowę dłoni oraz upodobania i nie ma idealnej formy ceramiki do herbaty dla każdego. Mnie udało się znaleźć czajniczek bardzo wygodny, a po kilku parzeniach stał się nieodłącznym kompanem degustacji co lepszych herbat. Jego lekko chropowata powierzchnia zapewnia pewny chwyt, a dobra odległość od rączki do pokrywki pozwala bez problemu przytrzymać tę drugą kciukiem.
Prócz czajniczka posiadam jeszcze czarkę, która również wyszła spod ręki i pieca Grzegorza. Oba dzieła możecie zobaczyć na zdjęciach.
Krzysztof Starachowski - http://www.fusy.eu/index.php
......................................................................................................................
Wszystkim autorom serdecznie dziękuję za słowa i obrazy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)